- dwie znajome osoby odkryły, że były podpisane na liście wyborców zanim pojawiły się w lokalu wyborczym
- żona wójta ( pracownica służby zdrowia ) próbuje głosować za dwie podopieczne na podstawie książeczek RUM. Komisja nie wyraża zgody. Żona dzwoni do swojego męża - ten interweniuje , ale komisja nadal nie wyraża zgody.
Nikt niczego nie zgłosił Policji czy Prokuraturze. Książeczek nikt nawet nie spróbował zatrzymać. Wszysy zgadzają się ze sobą a będzie nadal tak jak jest.... I bez znaczenia jest przynależnośc partyjna wójta. Najważniejsze co pwoiedział ten czy inny polityk. Ot - niewolnicy są do tego , żeby ich gnębić. Nie ma miłosierdzia dla głupców.